David Černý, „Sikający” (Čůrání), ruchome rzeźby-fontanny sikające na kontur Czech, 210 cm, 2004.
Malá Strana, przy Muzeum Franza Kafki, Praga 2014
Wyślij tekst smsa na numer podany przy obiekcie, a postaci przeliterują strumieniami twoją dedykację. Rzeźba upamiętnia wejście Czech do Unii Europejskiej – aktu przyjemnego dla narodu jak sikanie dla dziecka. „Niemowlę się posika i dzięki temu czuje, że żyje. Sikanie jest przyjemne. Każdy chciałby się zesikać w spodnie, ale mu kultura zabrania” – artysta tłumaczył swoją koncepcję i dystans Czechów do symboli narodowych Mariuszowi Szczygłowi (Zrób sobie raj).
„Z Egonem Bondym spotkałem się tak:
(…)
– Napisał pan taki wiersz o swojej ojczyźnie, że gdyby jako Polak ułożył pan coś podobnego o Polsce, tobyśmy pana powiesili.
– Za jaja. A przetłumaczył pan na polski?
– Tak. ‚Czechy raczej mi nocnik przypominają / Zaś Czesi w swej patriotycznej dumie uważają / Że jest on z lepszej porcelany / Bo moczem Masaryka był często zlewany / Praga leży w samym jego środku na dnie / Łatwo na nią wysram się dokładnie’.
– Chi, chi, chi. Cha, cha, cha. To jeden z najlepszych moich wierszy. To fragment eposu z 1954 roku i proszę sobie wyobrazić, że po każdej recytacji, czy to w 1960, 1970, 1980 roku, czy dziś, przychodzą młodzi ludzie i pytają, czy napisałem to niedawno, bo tak aktualnością uderza. I że tamte moje wiersze dobrze ilustrują XXI wiek. Odpowiadam im, że to teksty sprzed pięćdziesięciu lat, a oni nie mogą uwierzyć. Im się wydaje, że one mówią o obecnym reżimie. Ale nic dziwnego, przecież istota reżimu się nie zmieniła. Polski poeta by się do takiego wiersza z nocnikiem nie posunął, prawda?
– Nawet gdyby chciał, toby się raczej wstrzymał.
– Polacy ani Słowacy nie mają takiego odpowiednika w literaturze, bo wy macie swoją dumę narodową. Jeszcze Serbowie ją mają. A Czesi nie, Czesi bardzo źle mówią o swoim państwie. Ja długie wiersze pisałem, żeśmy kurwami godnymi pogardy – i nic. U nas nie ma tabu i żadna prowokacja nie wychodzi. Byłem na konferencji naukowej w Brnie, gdzie zeszła się śmietanka intelektualna, i wiedziałem jedno: możesz ich obrażać, a oni łyknął wszystko. Ja ich obrzucam gównem, a oni cmok, cmok. Wziąłem tysiąc koron i publicznie spaliłem.
– Banknot?
– Tak, podpaliłem go, a salę ogarnęła cisza, wszystkim zabrakło tchu. Dorośli ludzie, crème de la crème i wszyscy: ‚Panie doktorze, to było fałszywe tysiąc koron, prawda? Nie było prawdziwe?’. Tylko to ich interesowało. A fakt, że korona czeska – królewska waluta – jest profanowana to nie?! Spalić, proszę pana, sto złotych w Polsce na konferencji, ooooo, to by była afera. Proszę pana, jak się jest członkiem takiego małego narodu, to jest to strasznie śmieszne. Ale jak się jest poetą takiego małego narodu, to jest już sto razy śmieszniejsze. Pan sobie potem oczywiście coś wybierze z tego, co ja mówię, bo czasem pieprzę.”
Mariusz Szczygieł, Zrób sobie raj