Oko

oko-absynt

Praga 2014

Uwaga – powiedziała Susila. Kiedy mówiła, poczuł, że jej palce zaczynają przesuwać się po jego czole. Od brwi do linii włosów, potem od obu skroni do środkowego punktu między oczami. Leciutko, leciutko w górę i w dół, do tyłu i do przodu – gasiły niespokojne skurcze umysłu, wyrównywały zmarszczki zdumienia i bólu. (…) Opuszki palców przesunęły się przez jego brwi ku dołowi i bardzo leciutko spoczęły na jego zamkniętych powiekach. W pierwszej chwili wzdrygnął się przerażony. Czyżby miała zamiar wyjąć mu oczy? Siedział, gotowy przy pierwszym jej ruchu odrzucić głowę w tył i skoczyć na równe nogi. Tymczasem nie działo się nic. Jego obawa trochę wygasła, pozostała tylko świadomość tego bliskiego, nieoczekiwanego i potencjalnie niebezpiecznego kontaktu. Świadomość, ponieważ oczy są w najwyższym stopniu bezbronne, tak przejmująca i absorbująca, że nie pozostało mu ani trochę uwagi na zajmowanie się wewnętrznym światłem czy też okropnościami i wulgaryzmami, jakie ono ujawniało.
Uważaj teraz – szepnęła.
Choćby nie chciał, nie dałoby się nie zwrócić na to uwagi. Jej palce, co prawda łagodnie i delikatnie, przeniknęły do żywego mięsa jego świadomości. Były przy tym, zauważył to po chwili, intensywnie ożywione. Płynęło z nich jakieś dziwne, mrowiące ciepło.

Czuję to jak przepływ prądu elektrycznego – deklarował zdumiony.
Ale na szczęście po drucie nie płyną żadne wiadomości – powiedziała Susila. – Dotyka się, a ponieważ to akt dotykania, jest się dotykanym. Pełna komunikacja, lecz nic nie jest komunikowane. Tylko wymiana sił życiowych, to wszystko. Ale – mówiła dalej po przerwie – czy zdajesz sobie sprawę Will, że przez te wszystkie godziny, które tu przesiedzieliśmy, a w twoim przypadku, przez te wszystkie stulecia, wszystkie wieczności – nie spojrzałeś na mnie ani razu? Ani razu. Czy boisz się tego, co mógłbyś zobaczyć?
Will zadumał się nad jej pytaniem, ale w końcu pokiwał twierdząco głową.

Może tak właśnie było – powiedział. – Lęk przed zobaczeniem czegoś, z czym mógłbym musieć coś zrobić.
(…) Will otworzył oczy. Zobaczył, że po raz pierwszy odkąd wziął lek
moksza, patrzy jej prosto w twarz. (…) kiedy otworzył oczy znalazła się w książkach, klejnotach, w kompozycjach kubistów-mistyków, w przekształconym krajobrazie. Teraz widział przeciwieństwa paradoksalnie pożenione bez możliwości rozdzielenia – światła wychodzącego z ciemności i ciemności w samym sercu światła. (…) Moc, ukryta siła – dostrzegł jej wyraz, wyczuł jej przygniatającą obecność i skurczył się w sobie, odepchnięty.
Kim ty jesteś? – wyszeptał.
Chwilę patrzyła na niego, nie mówiąc nic, potem z radosnym uśmiechem powiedziała:

Nie bój się, nie jestem samiczką modliszki.
Uśmiechnął się w odpowiedzi. Uśmiechnął się do rozradowanej dziewczyny, która miała słabość do pocałunków i dość szczerości, aby zapraszać do nich.
(…) – Mogłabyś być nawet Lucyferem. (…) – Na chwilę umilkł. – Maria z mieczami w sercu i Kirke, i Ninon de Lendos – wymieniał. – A kim teraz jesteś? Kimś jak Juliana z Norwich albo Katarzyna z Genui. Naprawdę jesteś tymi wszystkimi osobami?

A na dodatek idiotką. I jeszcze zatroskaną i niezbyt skuteczną matką. I jeszcze tą marzycielką, jaką byłam jako dziecko. Potencjalnie także tą starą, umierającą kobietą, która patrzyła na mnie z lustra, kiedy ostatni raz zażyliśmy razem lek moksza. Patrzył wtedy także Dugald i on też zobaczył jak będzie wyglądał za następne czterdzieści lat. A niecały miesiąc później już nie żył – dodała.
Powraca się pamięcią za łatwo, za często się powraca… Jej twarz ponownie przybrała wyraz cierpienia, w połowie ocieniona tajemniczym mrokiem. Druga połowa świeciła złocistą poświatą. Oczy, które widział w podkreślonych cieniami oczodołach, miała zamknięte. Znów była gdzie indziej, odległa w czasie (…)”

Aldous Huxley, Wyspa

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s