Gábor Kerekes „Hanami”, instalacja, kartonowe pudła, gazety, 280x280x120 cm, 2018. Wystawa „Miasto vs przyroda (Város vs. természet)”, Deák17 Galériá / FKSE, Budapeszt 2018
„Jeżeli robi się to regularnie, jeżeli czyta się uważnie dziesiątki, a nawet setki cudzych snów każdego ranka, zauważy się z łatwością że zawsze jest między nimi jakieś podobieństwo. Zastanawiam się od dawna, czy inni też to dostrzegają. Są noce ucieczek, noce wojen, noce niemowląt, noce podejrzanych miłości. Noce błądzenia w labiryntach – hoteli, dworców, akademików, własnych mieszkań. Albo noce otwierania drzwi, pudełek, kufrów, szaf. Albo noce podróży, kiedy śniący ocierają się o dworce, lotniska, pociągi, autostrady, przydrożne motele, gubią walizki, czekają na bilet, martwią się, że nie zdążą na przesiadki. Co rano można by te sny nizać na sznurek jak paciorki i wyszedłby z tego sensowny układ, naszyjnik niepowtarzalny, ale sam w sobie pełny, piękny, całkowity. Od tych powtarzających się najczęściej motywów można by się odważyć nadać nocom tytuły. Noc karmienia tego, co słabsze i ułomne. Noc rzeczy, które spadają z nieba. Noc dziwnych zwierząt. Noc dostawania listów. Noc, w której gubi się cenne rzeczy. Może to mało, może powinno się od snów w nocy nazywać dni. Albo całe miesiące, może nawet lata, epoki, w których ludziom śni się podobnie, w równym rytmie, który przestaje być wyczuwalny, gdy świeci słońce.
Gdyby ktoś potrafił zbadać to, co ja tylko oglądam, gdyby zliczył senne postaci, obrazy, emocje, wypreparował z tego motywy, włączył w to statystykę z tymi wszystkimi testami korelacji, które działają jak magiczny klej, łącząc ze sobą rzeczy, wydawałoby się, niemożliwe do połączenia, może znalazłby w tym jakiś sens podobny do wzoru, w jaki tutaj, w tym świecie, działa giełda czy funkcjonują wielkie lotniska – mapa subtelnych połączeń albo sztywnych rozkładów. Nieobliczalnych przeczuć i starannych algorytmów.”
Olga Tokarczuk Dom dzienny, dom nocny (1998)