Kazimierz Stabrowski „Opowieść fal. Portret Emilii Auszpitzówny”, olej na płótnie, 1910. Wystawa „Cisi buntownicy. Polski symbolizm ok. 1900 r.”, Kunsthalle München. Monachium 2022
Nikogo nie ma na całej ziemi,
Kto jak mieszkanki Is się rumieni.
Ich krew czerwona pod skórą płynie,
Tutaj się jarzy, tam znowu ginie,
I widzą ludzie jak przez szkło cienkie
Każdy meander, każdą pętelkę,
Gdzie żył i tętnic splot się przewierca
Od ust do oczu, od płuc do serca;
Pod srebrną błoną przejrzystej skóry
Sieć się pajęcza snuje purpury.
W zamierzchłych czasach, za wielkie złości
Dotknął je dopust przezroczystości
By przeniknęło je każde oko,
Ale wciąż czoła noszą wysoko,
Dumne, z opaską złotą…
Gdzie zanurzone w głęboką ciszę
Otchłani morskiej Is się kołysze,
W ciemnej zieleni kościelna wieża
Ku migotliwej powierzchni zmierza.
Z tej zaś w głąb schodzi ostrze błyszczące
Lustrzany stożek, odbicie drwiące,
A między nimi makrela płynie
Jakby jaskółka w górskiej dolinie
Na letnim wietrze; rybę też mami
Cień jej, odbity między drzewami,
Co wisząc, z sobą zeszły się blisko,
Gdyż podwojone jest tutaj wszystko.
Sam żywioł czysty jest podwojony,
A świat ma wymiar ograniczony,
Jak gdyby dachy, ryby i skały
W szklanym pudełku się znajdowały,
A zatopione, przeklęte stwory
Były w milczącej zmowie…
Świat zatopiony leży pod skórą
Wody ruchomej – jak tamta, którą
Damy te kryją żalu porywy
Pod szklistą zmarszczką; uczuć prawdziwych
Przypływ i odpływ prądem czerwonym
Wciska się między zębów korony,
Między kamieni żółciowych zwały
I linie kości drobnych i białych.
A.S. Byatt Opętanie (1990), przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska (1998)
There are none blush on earth, y-wis
As do dames of the Town of Is.
The red blood runs beneath their skin
And feels its way and flows within,
And men can see, as through a glass
Each twisty turn, each crossing pass
Of threaded vein and artery
From heart to throat, from mouth to eye.
This spun-glass skin, like spider-thread
Is silver water, woven with red.
For their excessive wickedness
In days of old, was this distress
Come on them, of transparency
And openness to every eye.
But still they’re proud, their haughty brows
Circled with gold…
Deep in the silence of drowned Is
Beneath the wavering precipice
The church-spire in the thickened green
Points to the trembling surface sheen
From which descends a glossy cone
A mirror-spire that mocks its own.
Between these two the mackerel sails
As did the swallow in the vales
Of summer air, and he too sees
His mirrored self amongst the trees
That hang to meet themselves, for here
All things are doubled, and the clear
Thick element is doubled too
Finite and limited the view
As though the world of roofs and rocks
Were stored inside a glassy box.
And damned and drowned transparent things
Hold silent commerce…
This drowned world lies beneath a skin
Of moving water, as within
The glassy surface of their frown
The ladies’ grieving passions drown
And can be seen to ebb and flow
In crimson as the currents go
Amongst the bladderwack and stones
Amongst the delicate white bones.
A.S. Byatt Possession (1990)