Levente Herman „The Stone of the Pilgrim” („A zarándokkő”), 90×75 cm, olej, akryl na płótnie, 2018. Wystawa „The Rhythm of the Bark”, Várfok Gallery. Budapeszt 2018
„Myśl Paula poszybowała naprzód z lodowatą precyzją. Dojrzał przed nimi aleje wiodące przez tę wrogą planetę. Nawet bez zaworu bezpieczeństwa w postaci snu zogniskował swoją proroczą świadomość, traktując to jako rachunek najprawdopodobniejszych wariantów przyszłości, ale z dodatkową otoczką tajemnicy – jak gdyby zanurzał się myślą w jakąś bezczasową warstwę i doświadczał prądów przyszłości. Znienacka, jakby znalazł niezbędny klucz, jego umysł zdobył następną przełęcz w świadomości. Poczuł, jak chwyta się z całych sił tego nowego poziomu, jak czepia się kurczowo ryzykownego oparcia i rozgląda dookoła. Czuł się niczym we wnętrzu kuli, z której promieniście rozchodzą się drogi… jednakże obraz ten tylko w przybliżeniu oddawał owo doznanie. Przypomniał sobie, jak widział kiedyś chustę z gazy, którą porwał wiatr. Teraz odczuwał przyszłość jako coś wijącego się po powierzchni równie falującej i niestałej jak niesiona wiatrem chusta. Zobaczył ludzi. Poczuł żar i chłód nieprzebranych możliwości. Poznał imiona i miejsca, przeżył niezliczone emocje, zgłębił niezliczone, niezbadane umysły. Miał czas, by sondować i badać, ale nie miał czasu, by kształtować. Było to całe spektrum szans, od najodleglejszej przeszłości po najodleglejszą przyszłość, od najmniej prawdopodobnego po najbardziej prawdopodobne. Ujrzał swą śmierć w nieprzeliczonych postaciach. Ujrzał nowe planety, nowe cywilizacje.
‚Mam inny rodzaj widzenia. Widzę innego rodzaju terytorium: dostępne ścieżki’. Konstatacja ta przyniosła spokój, ale i obawę – tak wiele miejsc w owym innego rodzaju terytorium kryło się przed nim lub znikało z jego pola widzenia. Doznanie to skończyło się równie szybko, jak zaczęło. Paul zdał sobie sprawę, że całość trwała ledwie uderzenie serca, lecz jego świadomość została wywrócona do góry nogami i rozjaśniła się w straszliwy sposób”.
Frank Herbert Diuna (1986), przeł. Marek Marszał
„Paul’s mind had gone on in its chilling precision. He saw the avenues ahead of them on this hostile planet. Without even the safety valve of dreaming, he focused his prescient awareness, seeing it as a computation of most probable futures, but with something more, an edge of mystery – as though his mind dipped into some timeless stratum and sampled the winds of the future. Abruptly, as though he had found a necessary key, Paul’s mind climbed another notch in awareness. He felt himself clinging to this new level, clutching at a precarious hold and peering about. It was as though he existed within a globe with avenues radiating away in all directions… yet this only approximated the sensation. He remembered once seeing a gauze kerchief blowing in the wind and now he sensed the future as though it twisted across some surface as undulant and impermanent as that of the windblown kerchief. He saw people. He felt the heat and cold of uncounted probabilities. He knew names and places, experienced emotions without number, reviewed data of innumerable unexplored crannies. There was time to probe and test and taste, but no time to shape. The thing was a spectrum of possibilities from the most remote past to the most remote future–from the most probable to the most improbable. He saw his own death in countless ways. He saw new planets, new cultures.
‚I have another kind of sight. I see another kind of terrain: the available paths’. The awareness conveyed both reassurance and alarm – so many places on that other kind of terrain dipped or turned out of his sight. As swiftly as it had come, the sensation slipped away from him, and he realized the entire experience had taken the space of a heartbeat. Yet, his own personal awareness had been turned over, illuminated in a terrifying way”.
Frank Herbert Dune (1965)