Sen na jawie

Man Ray „Waking Dream Séance (Surrealists)”, fotografia, 1924. Muzeum Sztuki Współczesnej (MUMOK), Wiedeń 2014

Proces pozyskiwania surrealistycznej poezji i prozy: po kolei każdy z grupy śniących wprowadzał się w trans – w „sen prowokowany” i prowadzony przez pytania towarzyszy rysował, recytował narkoleptyczne wizje lub „automatycznie” spisywał wersy poematu podświadomości.

Od lewej: Max Morise, Roger Vitrac, Simone Breton, Jacques-André Boiffard, André Breton, Paul Éluard, Pierre Naville, Giorgio de Chirico, Robert Desnos, Philippe Soupault, Jacques Baron.

 

„Cała nasza materia myślowa opływa te wybrzeża, gdzie czeka na nas nieznane i dreszcz objawienia. Nie mogę się cofnąć ani o jeden krok w przeszłość, nie odnajdując tego poczucia dziwności, które mnie chwytało, kiedy byłem jeszcze cudownie sobą, w otoczeniu, gdzie po raz pierwszy miałem świadomość niewytłumaczalnej spójności i jej przedłużeń w moim sercu.”

„To promieniowanie dziwacznie napełnia pewien typ krytych galerii, skupionych w Paryżu w okolicach wielkich bulwarów, galerii nazywanych dość niepokojąco pasażami, jak gdyby w tych cienistych korytarzach nie wolno było nikomu zatrzymać się dłużej niż na jedną chwilę. Ich morska zieleń, poniekąd przepastna, ma w sobie tę nagłą jasność, jaką olśniewa noga obnażająca się spod spódnicy.”

„Poznałem ten szmer: to był śpiew muszli, który nie przestał zadziwiać poetów i gwiazd filmowych. Całe morze w pasażu Opery. (…) Ideał – zawołałem, nie znajdując nic lepszego w swoim zmieszaniu. Syrena obróciła ku mnie przestraszoną twarz i wyciągnęła ręce w moim kierunku. Wtedy cała wystawa uległa konwulsyjnemu wstrząsowi.”

„Dozorca, który człapiącym krokiem szedł zamknąć kratę pasażu, zapytał mnie bezceremonialnie, czy mam zamiar wyjść czy zostać. Okazał się nieczuły na aluzje do zakąski, jaką mu postawiłem kilka dni przedtem, musiałem więc wyjść na bulwar.”

„Poczciwi ludzie, którzy mnie słuchacie, dostaję wiadomości z nieba. Sekrety każdego z nas, dotyczące zarówno wysłowienia, jak i miłości, są mi objawiane każdej nocy, a noce zdarzają się i w biały dzień. (…) Wiem: jeden z głównych zarzutów, jakie mi stawiają, to ciągle ten dar obserwacji, na który musi dopiero kto inny zwrócić uwagę, abym mógł go sobie uprzytomnić i trzymać go w ryzach. To prawda, nigdy nie uważałem siebie za obserwatora. Lubię wystawiać się na wiatry i deszcze: przypadek to moje całe doświadczenie.”

„Z jakiego wybiegła parowu, jaką ścieżyną pod smolnymi drzewami, jakim wądołem płomyczków, po jakim tropie miki i mięty doszła aż do mnie? Trzeba jej było na każdym rozdrożu, między perspektywami cegieł i makadamu, co powtarzały się wciąż i niezmiennie, zawsze wybierać przejście skąpane w sinych kolorach burzy, i od siarczanu do siarczanu, obchodząc z daleka metalowe listowie, morele skamieniałe pod kaskadami wapna, rzekę podszeptów, skąd przywoływały ją ruchome cienie, przedostać się na koniec do magnetycznego przesmyka między blaskami miękkiej stali, pod czerwone sklepienie. Nie śmiałem patrzeć, jak nadchodziła. Byłem przygwożdżony, byłem przybity na głucho do abstrakcyjnego życia, które miało twardość diamentu.”

„Pozdrawiam cię, Legendarny: jesteś nawiedzanym domem i na nic się nie zda posyłać delegację uczonych z męczącymi aparacikami do obserwowania dziwnych zjawisk, które mają siedzibę w tobie. Ale wspaniałe odwiedziny duchów odbywają się nie tylko o północy i zaledwie starczy dla nich całego dnia i godzin snu, wieczny szelest powłóczystej sukni w twoim domu wywołuje w tobie cudowny niepokój i kochasz ten szelest. O, cóż to za królowa słuchała kiedyś przeklętej piosenki i słów czarnego rycerza w tym pałacu, który przybiera twoją postać? Jej ramiona, jej piękne białe ramiona, zamykają twoją pamięć w uścisku. Twoją pamięć? Ale nie, to ona sama rzuca wyzwanie upływowi czasu i jego bajorom, powraca wydrążeniami twoich żył, uśmiecha się długo, chce mówić, zmieniona bardzo pod wpływem jakiejś wszechwładnej myśli, poruszona, przemawia, jej pierś faluje, ja słucham. To bicie jej serca skanduje moje wszystkie urojenia. Jestem przy tobie, kochanie, nigdzie nie odchodziłem.”
 

Louis Aragon Chłop paryski (fragm., 1926) w: Adam Ważyk Surrealizm. Antologia (1976)
 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s