Pablo Picasso „Martwa natura z gitarą”, olej na płótnie, 1942, Albertina. Wiedeń 2018
„Odbicie naszej twarzy w lustrze zastyga w barwne, bezkształtne plamy, które oczywiście nie mają z nami nic wspólnego. Pociągi wjeżdżają na dworce, na ulicach panuje ruch – gnają gdzieś ludzie, konie, samochody. Wszystko to jest cudowne, pociągające, ale jednocześnie dziwne i niepojęte. I jako takie utwierdza nas w przekonaniu, że w takiej postaci pozbawione jest sensu i celowości. Trzeba wiec uciec – tam, gdzie rzeczy staną się proste i poznawalne. Ekstaza zaciera kontury i nonsensy. Uwalnia nas z niewoli miejsca i zatrzymawszy dudniący sekundnik zegara, ciepłymi falami wznosi na same wyżyny”.
„Poznajemy wtedy prawdziwy sens życia, rozpraszają się przed nami mroki i ciemności. Dźwięki muskają nasze ciało delikatnie i rześko niczym usta dziewczyny. Linie i barwy w swej nowej czystej prapostaci drżą w naszych ciałach. I teraz, kiedy nie przypominają już tych linii i barw, które dotąd widziały nasze oczy, zaczynają okazywać wielkie tajemnice ukryte w kształtach. Ułomna, prymitywna wiedza o życiu, którą zyskaliśmy za pomocą zmysłów wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku, nagle dopełnia się i weryfikuje. Oto nadarza się okazja poznania pełnej prawdy, którą wszyscy nosimy w sobie, prawdy doskonałej. Prawdy tyleż niewyrażalnej słowami, pojęciami i odczuciami, co niepoznawalnej przez zmysły”.
„Połóżcie się na wznak w cichym pokoju, gdzie miękki dywan tłumi wszystkie dźwięki, a barwne szkło lampy rozprasza migoczące światło płomienia. Zamknijcie oczy. A wtedy fajka opium zaprowadzi was tam, gdzie żyje się tylko po to, żeby żyć, po nic więcej”.
Géza Csáth Opium. Z korespondencji pewnego neurologa (fragm., 1909), przeł. Robert Żmuda-Trzebiatowski (2016)